
Odkąd będąc dzieckiem pamiętam moją miłość do gadów wszelkiej maści - od pospolitych jaszczurek zwinek po polowania na zaskrońce. Co któreś chciałam trzymać w domu - moja mama dostawała małej histerii (boi się wszelkiego robactwa no i tych "obślizgłych potworów"). Niestety musiałam zadowolić się licznymi kotami i psami, które wałęsały się to tu to tam. Nie będę przecież liczyć babcinych kur xD
Moim i tylko moim pierwszym zwierzątkiem była biała myszka z czerwonymi oczkami - przytargana do domu po kryjomu. Postawiłam mamę przed faktem dokonanym. "Przecież jej nie wyrzucę!" No i została. A raczej został - samczyk Małs. Następnego dnia zostałam mocno zaskoczona - moja własna matka, która na widok myszy tańczy kankana na taborecie, kupiła dla zwierzaka klatkę z osprzętem (dla chomika ale był xD). Żyła około 3 lat. Kolejne zwierzaki to: szczurek z kolorze krowy (biały w czarne łaty), myszoskoczek, królik miniaturka (ale z miniaturką to on chyba nic wspólnego nie miał) w kolorze głębokiej czerni - Filip.
Przerwa między ostatnim zwierzątkiem a pierwszy gadem trwała około 5-6 lat. Po prostu pewnego razu postanowiłam kupić sobie kolejne zwierzę, z tym wyjątkiem, że będzie to w końcu jakiś gad. Wpisałam więc u Wujka Google zapytanie: jaszczurka na początek (żółwie mnie nie zachwycają a wąż poleciałby z domu szybciej niż ja xD) i co mi wyskoczyło? Gekon lamparci.
A więc stało się :) Zakupiłam swoje pierwsze gadzie zwierze (a raczej dwa, bo drugiego geksa dostałam gratis - ma się wejścia). Odmiany classic samiczka Aurora i odmiany blizzard samiczka Luna. Oczywiście rodzina znowu postawiona przed faktem dokonanym. Cała ja :) Później przybył kolejny i kolejny aż doszło do liczny 7. I na tym postanowiłam zakończyć...
Ale gekon lamparci nie do końca spełniał moje oczekiwania, zaczęłam się więc rozglądać za innym gatunkiem - i wtedy trafiłam na gekona orzęsionego...
To była miłość od pierwszego wejrzenia. Moja pierwsza mała kruszynka przybyła z Zielonej Góry od Alicji z AmicusDraco, która pokazała mi, i nadal to robi, jak zachwycające moją być te gady. Chodzenie po szybach, wiecznie goszczący uśmiech na twarzy, pionowe źrenice, wszelakie wygibasy podczas snu i te ich polowania na "zwierzynę" w postaci mącznika... I czego chcieć więcej? Otóż to, że można więcej. Więcej gekonów orzęsionych!!! Zapadłam na tak ciężką chorobę gekonową, że dzisiaj w moim pokoju mieszka ze mną 13 smoków...
I coś czuję, że na tym się nie skończy ;]
O MNIE



